Strachy na lachy, czyli jak się nie bać iść do przodu?

Strachy na lachy, czyli jak się nie bać iść do przodu? - Spis treści

Opowiem Ci dzisiaj kawałek mojej historii. Były to początki lat 90-tych. Pierwsze praktyki w księgowości. Dorywcze prace w ramach umów zleceń. Jednocześnie kontynuacja studiów, kurs dla samodzielnych księgowych – bilansistów. Byłam żądna wiedzy, ambitna, pracowita, konsekwentna. Nie myślałam jeszcze ani o stałej etatowej pracy, ani o własnej firmie. Stawiałam przede wszystkim na zdobycie kompetencji, które później zamierzałam przekuć w sukces zawodowy.

Etatowa praca, którą podjęłam w roku 1992 przyszła do mnie sama. Znajoma biegła księgowa poinformowała mnie, że jej znajomy poszukuje głównej księgowej do spółki akcyjnej i, że ona mnie na to stanowisko zarekomendowała. Moje oczy na tę wieść przyjęły wielkość kół młyńskich. Pełne przerażenie, ale przede wszystkim zdziwienie. Jak bowiem można podjąć taką odpowiedzialność posiadając tak krótką praktykę w zawodzie? Jak można mnie rekomendować? Znajoma skwitowała moje obawy krótko. Powiedziała : „Pani Kasiu, potrafię ocenić kto sobie na tym stanowisku poradzi, a kto nie. Pani sobie poradzi. Proszę iść na rozmowę. Po rozmowie podejmie Pani decyzję”.

Poszłam na rozmowę. Zadano mi wiele pytań dotyczących moich kompetencji. Na kilka z nich szczerze, zgodnie z prawdą odpowiedziałam: „Nie, nie znam tego zagadnienia”. Prezes spółki (bardzo zresztą słusznie) zapytał : „Jak zatem chce Pani sprostać zadaniom?”. I tutaj odezwała się moja rogata dusza. Kto ma sobie poradzić, jeśli nie ja? Ktoś to kwestionuje? Odpowiedziałam zaczepnie : „Jestem osobą, która bardzo szybko się uczy. Nie widzę tu problemu”. W tym miejscu Pan Prezes wstał, podał mi rękę i z szerokim uśmiechem rzekł : „Witam na pokładzie! Będzie mi miło z Panią pracować”.

Tym sposobem z dnia na dzień zostałam główną księgową spółki akcyjnej. Mimo, że idąc na rozmowę wcale nie byłam pewna czy tego chcę. Przebieg rozmowy wzbudził we mnie chęć podjęcia wyzwania. A było to nie lada wyzwanie !

Dwa lata z życiorysu… Ciężkie, jednocześnie efektywne. Praca po 10 godzin dziennie (w tym weekendy). Braki w wiedzy wymagały uzupełnienia. Nauka po nocach. Pierwszy w życiu samodzielnie sporządzony bilans zweryfikowany przez biegłego księgowego (dzisiaj biegłego rewidenta) wypadł śpiewająco. Nie za darmo, dałam z siebie wszystko. Nauczyłam się wszystkiego, co było możliwe w zakresie rozliczania handlu, usług i produkcji. Eksport, import, rozliczenia zagraniczne. Żadnych tajemnic.

Po dwóch latach doszłam do wniosku, że już się tu niczego więcej nie nauczę. Czułam się wyciśnięta jak cytryna, ekstremalnie wyeksploatowana. I eureka! Zdobytą wiedzę mogę przecież wykorzystać gdzie indziej! Już nie na etacie. Nie chcę podporządkowywać się cudzym zasadom, pracować na cudzych warunkach i mieć nad sobą szefa. Chcę sama wyznaczać własne cele, własny czas pracy, sama chcę wybierać ludzi, z którymi pracuję. A przede wszystkim chcę się rozwijać. W tym miejscu wszystko już znam i nie nauczę się niczego nowego.

Cóż zatem? Własna działalność – biuro rachunkowe. Możliwość nauczenia się nowych branż, możliwość prowadzenia za rękę startujących przedsiębiorców, wspieranie ich w rozwoju. To dopiero wyzwanie! Jak to zrobić? Od czego zacząć? Jak to zaplanować? Pierwsza rzecz – rejestracja działalności. Następnie wypowiedzenie umowy o pracę. W międzyczasie poszukiwanie siedziby własnej firmy. Czy zdołam? Miałam „zaskórniaki”, nie bałam się tego, że nie będę miała z czego żyć nawet, gdybym przez pierwszy rok nie uzyskała żadnego dochodu. Lata 90-te to czas, w którym rodziły się setki firm. Każda firma potrzebowała obsługi księgowej. Ekonomistów brakowało. Te czasy trudno sobie dzisiaj wyobrazić. Nie było wówczas internetu. Reklama? Tablica umieszczona na budynku, ewentualnie ogłoszenie w prasie. To wszystko. Cóż się okazało? Tablica wystarczyła. Po 6 miesiącach czułam się już bezpiecznie.

Zaczynałam jako „Zosia samosia”. Musiałam sama zweryfikować każdy dokument, nie miałam zaufania do pracowników. Dużo czasu zajęło mi dojście do wniosku, że efektywność tworzy zespół. Zespół ludzi zaangażowanych w realizację wspólnego celu. Delegowanie zadań w pełnym wzajemnym zaufaniu. Bardzo precyzyjnie dobierałam współpracowników poszukując bratnich dusz. Zaangażowanych, mających plany, upartych i konsekwentnych w dążeniu do celu.

Dzisiaj jestem szczęśliwą osobą, właścicielką cały czas (ponad ćwierć wieku) tej samej firmy. Mam stałych, wiernych, cudownych klientów. Z radością nawiązuję nowe relacje biznesowe. Nasze zaangażowanie w pracę, odpowiedzialność i szacunek którym obdarzamy siebie nawzajem oraz naszych klientów każdego dnia, umacniają fundamenty naszych wizji i planów.

Dlaczego opowiadam Ci tę historię?

Myślisz dzisiaj o założeniu własnej firmy? Masz wątpliwości? Nie wiesz czy podołasz? Uważasz, że potrzebujesz lepszego wykształcenia, dłuższej praktyki? Są lepsi od Ciebie? Mądrzejsi, zdolniejsi? I co z tego? Po co porównania? Jesteś jedyna w swoim rodzaju.

Stań przed lustrem, spójrz sobie głęboko w oczy i sama sobie zadaj pytanie : „Czego chcę? Na czym mi zależy? Na co jestem w stanie się odważyć? Zrobię to, czego oczekuje ode mnie świat, czy wolę iść własną drogą? Stanę w miejscu, gdy pojawi się pierwsza wątpliwość i zrezygnuję z marzeń, czy zaprzyjaźnię się z konsekwencją i odpowiedzialnością za własne życie?”

Trudny wybór. Wiesz co? Czasami warto pójść pod prąd. Pokazać rogatą duszę i mieć odwagę. Nie umiem czegoś? To się nauczę. Z całą pewnością powiem o tym głośno. Przyznam się do tego, że coś muszę uzupełnić. Nie zrobię pierwszego kroku – nie odbędę podróży. Uczymy się poprzez działanie. Nie spróbuję – nie doświadczę… Pojawią się błędy i potknięcia. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Plastry na kolana i idziesz dalej.

Może się zdarzyć, że po jakimś czasie spodoba Ci się inna branża. Pytanie, czy to lepszy wybór, czy jedna z wielu fascynacji? Co roku pojawiają się tysiące firm. Po dwóch latach większość z nich upada. Pozostają na rynku te, które działają konsekwentnie i z uporem. Kropla drąży skałę. Powoli, powoli osiągniesz swój cel.

Trzymam kciuki za Twoje marzenia, jeśli dopiero zaczynasz własny biznes i masz potrzebę czerpania z doświadczeń innych, daj znać. Chętnie podzielę się z Tobą moim workiem doświadczeń. Opowiem o siniakach, potłuczonych kolanach, migrenach, upadkach i tańcu w chmurach.

Znajdziesz mnie na www.wroblewska.pl, na fb pod adresem https://www.facebook.com/wroblewskapl/ , zapraszam Cię także do grupy Kobieta i działalność gospodarcza https://www.facebook.com/groups/1482353505109245/

Zapraszam.

Wypijmy razem kawę, porozmawiajmy , wymieńmy doświadczenia 🙂





Może Cię to zainteresować...

wroblewska.pl

Biuro Wirtualne Gdańsk Ogarna

ul. Ogarna 117/118/2, 80-826 Gdańsk
Wirtualny adres – więcej informacji:
https://wroblewska.pl/wirtualne-biuro-gdansk-ogarna

Katarzyna Wróblewska,
Twój doradca podatkowy w Gdańsku od 1994 r. 

Biuro rachunkowe Gdańsk.

https://wroblewska.pl

 

Kontakt:

Zobacz więcej wpisów:

wroblewska.pl

Aktualności

Zapoznaj się z najnowszymi informacjami z zakresu księgowości i kadr.